Kilka dni temu moja znajoma wspomniała mi w naszej korespondencji mailowej o Fundacji Podaruj życie. Która co jakiś czas w Krakowie organizuje marsze nadziei w czasie których odczytywane są listy zawierające historie osób zmagających się z chorobą nowotworową. Ta moja znajoma opisała już swoją historię i wysłała do tej fundacji, oraz mnie namówiła do zrobienia podobnego kroku. Ja się zgodziłem w skrócie wysłałem do tej fundacji historię opisaną już wcześniej na moim blogu i mój list również został zaakceptowany. Celem tych marszów jest promocja dawstwa szpiku kostnego oraz ukazanie społeczeństwu sytuacji chorych hematoonkologicznie. Najbliższy taki marsz odbędzie się 10 września w Krakowie, pod tym linkiem można przeczytać więcej szczegółowych informacji o nim.
http://www.podarujzycie.org/index.php?page=16074
niżej zamieszczam linka do mojego listu który fundacja opublikowała również na swojej stronie, a który zostanie odczytany w czasie tego marszu
http://www.podarujzycie.org/index.php?pageid=16080&debug=x
Poza tym dziś czuję się bez zmian a to sądzę dobra wiadomość. Wyniki nadal mam bardzo niskie no ale teraz na to czas. Najważniejsze, że nie jest gorzej. Niech już tak zostanie dokąd trzeba a za jakiś czas mam nadzieję. Mój wymęczony szpik weźmie się do kupy i zacznie normalnie pracować, a ja choć na chwilę będę mógł wrócić do domku zanim znów podejmę dalsze etapy leczenia.
Przeczytalam Twoj list i strasznie sie wzruszylam, bardzo to jest trudne...
OdpowiedzUsuńNa pewno dla Twojej rodziny tak samo jak i dla Ciebie.
Niezmiennie trzymam kciuki i ciesze sie z kazdego malego sukcesu jakim jest kolejny dobry dzien. I czekamy na poprawe, wyobrazam sobie jak bardzo chcesz do domu i jak teskni za Toba cala Twoja rodzina , ale jeszcze troszeczke i beda wzrosty i nacieszysz sie bliskimi :)Ale Ty to wiesz , tak tylko dla przypomnienia :)
Pozdrawiam Cie serdecznie Kuba , trzymaj sie !
Kuba piekny wzruszajacy list napisales...Łzy, zlosc, niezrozumienie ale i wiara, nadziaja i modlitwa teraz mna zawladneły.
OdpowiedzUsuńPmietam jak i ja na poczatku choroby Lukasza pisalam z Toba dziekuje Ci jeszcze raz za to ze moglam na Ciebie liczyc!
BARDZO CI KIBICUJEMY
Dziekujemy ze ten blog istnieje ...
pozdrowienia
Ania i Lukasz
Jesteś bardzo dzielny Kuba. Życzę Ci wiele sił i szybkiego powrotu do kochanej żony. Pozdrawiam Cię ciepło I.
OdpowiedzUsuńWitaj Kubuś, wiele przeszedłeś, ale dasz radę i wyjdziesz z tego.Modlę się każdego dnia tak jak potrafię a wiem, że potrafię i błagam Boga o to byś z tego wyszedł , by wreszcie zaświeciło nad Tobą słońce takim czystym jasnym i klarownym promieniem bez cienia obaw i smutku. Już dość czasu upłynęło od dnia w którym usłyszałeś o swojej chorobie. Kubo, zobaczysz, będzie dobrze. Gdy byłam na skraju załamania z powodu diagnozy moje córki przysniła mi się moja ukochana dawno nieżyjąca Babcia i powiedziała, bym się już nie martwiła bo moja córeczka wyzdrowieje. Uwierz mi: Ty wyzdrowiejesz również! Nie jestem prorokiem, ani nikim takim, ja to po prostu czuję i wiem.
OdpowiedzUsuńKubuś dzielnie walczysz...a tak naprawdę to brakuje mi słów, właściwie to nie ma odpowiednich by wyrazić co czuje po przeczytaniu Twojego listy dla Fundacji. Musze dojść do siebie...
OdpowiedzUsuń