środa, 24 sierpnia 2011

Radość i obawa

Dzisiaj czuję się już odrobinę lepiej. Jednak brzuch nadal daje mi się nieco we znaki i ogólnie dzisiaj cały dzień bym spał. Wyniki ładnie wspinają się wzwyż. Dzisiaj WBC doszło do poziomu 1,2, płytki mam niskie bo około 17 tysięcy i prawdopodobnie to jest powodem tego, że dziś w łazience po wstaniu z tronu pojawiła się krew. Mam dostać płytki i mam nadzieję, że to zatrzyma tę sytuację. Dzisiaj lekarz poinformował mnie, że  w poniedziałek (tak prawdopodobnie na około 90 procent) zostanę wypisany do domu. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, ale jest i druga strona medalu. Nie ma się co śpieszyć. Przypomnę, że dwa lata temu po chemii również zostałem wypuszczony do domu w dość szybkim czasie. Skończyło się to dla mnie nie za dobrze, bo w noc po powrocie dostałem wysokiej temperatury i dreszczy a na drugi dzień wylądowałem na hematologii w Rzeszowie na następne prawie cztery tygodnie. W dodatku bez wkłucia centralnego z dużymi temperaturami a wszystkie wyniki drastycznie spadły w duł. Przez cały ten okres wszystkie płyny miałem podawane przez wenflon, co było dla mnie koszmarem, bo miałem co dzień zakładany nowy z powodu stanu moich żył. Bardzo bym nie chciał aby ta sytuacja się powtórzyła. Mam więc wielką nadzieję, że przez tych najbliższych kilka dni moja sytuacja na tyle się poprawi, że wyjdę do domu i będę się mógł tym cieszyć się bez żadnych obaw. Niestety jak na razie temperatury wciąż się pojawiają. Wczoraj wieczorem miałem 38 stopni. Wiem, że to jeszcze nie jest aż tak dużo ale jak pojawiają się dreszcze to i taka temperatura bywa męcząca. No ale pełen nadziei czekam co przyniosą najbliższe dni.