czwartek, 25 sierpnia 2011

W poniedziałek do domu

Początkowo gdy dowiedziałem się, że już w poniedziałek (pierwsza opcja obejmowała nawet piątek) wyjdę do domu przepełniały mnie dwa skrajne uczucia. Pierwsze to radość, bo przecież nikt nie lubi być zamkniętym w szpitalu, a drugie obawa. Nauczony doświadczeniem, wiem, że nie ma się co na siłę wyrywać, bo to może tylko zaszkodzić. Dzisiaj jednak nabrałem już do tej sprawy nieco dystansu. W końcu do poniedziałku zostało jeszcoczze kilka dni. Wyniki powoli ale miarowo wzrastają w górę, więc mam nadzieję, że za te cztery dni dojdą już do takich wartości, że będę mógł spokojnie pojechać na okres około czterech tygodni do domu. Dzisiejsze wyniki wyglądają dość obiecująco bo WBC 1,6; hemoglobina 9,7 (a toczenia nie miałem już od kilku dni). Jedynie płytki krwi nieco jeszcze mogłyby się poprawić bo ich dzisiejszy poziom to 30 tysięcy, jednak muszę brać pod uwagę, że wczoraj miałem przetoczony cały ich worek. Wartość płytek przed toczeniem była 17 tysięcy. Temperatury powoli ale jak na razie ustępują. Dzisiaj mieszczę sę w przedziale pomiędzy 37,1 a 37,5. Wiem, że to nie jest jeszcze idealnie ale też nie jest najgorzej. Martwi mnie jedynie, że żołądek i biegunki nie pozwalają o sobie zapomnieć, no ale mam nadzieję, że w czasie tych ostatnich dni pobytu w klinice uda się opanować i tę dolegliwość. Lekarzy niepokoi również nie za wysoki poziom potasu ale jak nauczyły mnie poprzednie chemie ja zawsze miałem tendencje do jego spadku. Po powrocie do domu zwykle dość szybko udawało mi się wrócić do normy. Tak więc zostały trzeba się zbierać w garść i do domu. :)