piątek, 27 maja 2011

Małe kroki

Na początek chciałbym się usprawiedliwić z kilku dni milczenia. Nie
mogę się zalogować.
Dzisiaj mam 18 dzień po przeszczepie ale niestety czuję się jakbym
stał w miejscu lub nawet się cofał. WBC mam na poziomie 2.0. Jednak
płytki i hemoglobina zamiast zacząć się podnosić nadal opadają. Dzisiaj
i jutro mam dostać krew a w następnej kolejności płytki. Temperatura
czasami jeszcze wzrasta do 38.0 ale na szczęście opada bez podawania
leków. W kość daje mi żołądek, przez większość dnia czuję ucisk a jak
tylko coś zjem to zaraz muszę się położyć aby to utrzymać. Dodatkowo
bardzo doskwiera mi tęsknota za żoną. Wiem, że wydaje się, iż uwagi na
moje wcześniejsze doświadczenia powinienem sobie ze wszystkim
doskonale radzić ale jestem już tą sytuacją bardzo zmęczony. To
dzięki mojej żonie jakoś sobie z tym wszystkim radzę. Jest dla mnie
ogromnym wsparciem. Mam nadzieję, że niebawem los się uśmiechnie
również do nas. Wyniki zaczną rosnąć i wreszcie będziemy razem w
domku. Gorąco się o to modlę.

5 komentarzy:

  1. Wierze, że już wkrótce wyniki ruszą z kopyta, a lepsze samopoczucie z dnia na dzień będzie przybliżało Cię do domu i ukochanej żony. Kubuś dasz radę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy ludźmi, a nie robotami. To, że tęsknisz za żoną, masz emocje, odczucia, i najnormalniej w świecie jesteś zmęczony (wszystkimi przeżyciami) to jest jak najbardziej naturalne i ludzkie. Świetnie, że masz taką żonę, która Cię wspiera w tych trudnych chwilach. Bliscy wspierający nas w chorobie są nie do przecenienia. Wierzę, że w końcu pokonasz chorobę i przez długie lata będziecie mogli się cieszyć się sobą i swoim towarzystwem.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i pozdrowienia dla Twojej żony. :)
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymaj się !
    Masz prawo do gorszych dni. Ale po nich będą te dobre.
    Podrawiam
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś moim bohaterem i natchnieniem na kolejne dni tułaczki w życiu. Podziwiam Ciebie i wszystkie osoby, które walczą z tą chorobą. Kibicuję Tobie z całych sił!

    nz

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to już jest-raz lepiej,raz gorzej.Ja w trakcie leczenia potrafiłam mieć takie huśtawki nastrojów,że ho ho!
    Jednego dnia nie wstawałam z łóżka i nie odzywałam się ani słowem,a następnego dnia rozwalała mnie energia.
    Ja też tęskniłam za rodziną,przyjaciółmi.Najbardziej za moją małą siostrzyczką.Na szczęście zawsze była przy mnie w szpitalu mama lub ciocia.I to,że mamy takie osoby,które dają bezgraniczne wsparcie bardzo pomaga!
    Pozdrawiam serdecznie i będę tu zaglądała :)!

    OdpowiedzUsuń