środa, 10 sierpnia 2011

Dzień za dniem i tak dalej do przodu

Dzisiaj rano właśnie skończyłem brać chemię. Na jakiś czas udało mi się uwolnić ze smyczy kroplówek (na jak długo to zobaczymy). Wyniki mam niskie ale stabilne więc nie wymagam narazie przetoczeń. Ogólnie czuję się nie najgorzej tylko nadal dokuczają mi usta i język. Teraz przede mną najbardziej newralgiczny okres. Spadki wyników więc muszę jeszcze wzmóc swoją ostrożność. Niestety przez ten pobyt w szpzitalu tracę kolejne cenne kilogramy. Dzisiaj licznik na wadze zatrzymał się poniżej 52. Tak mało jeszcze chyba nie ważyłem. Będę miał sporo do nadrobienia jak już uda mi się z tąd wyjść. Niestety wagi nie odzyskuje się tak szybko jak się ją traci. Niektórzy narzekają, że nie mogą schudnąć a ja nie mogę przytyć. Jak widać Polakowi nigdy się nie dogodzi :o). To wszystko jest jednak dopiero przede mną. Teraz ważne jest aby leczenie przebiegało zgodnie z planem. Co dalej zobaczymy. Pozostaje wiara i nadzieja. Ważne żeby iść do przodu i się nie poddawać. Pociesza mnie myśl, że każdy nowy dzień to mały krok naprzód.

2 komentarze:

  1. I cały czas myśl o następnych latach z żoną: jak będzie pięknie. Takie myślenie i wyobraźnia wyzwala siły obronne organizmu.Poproś żonę by przyniosła Ci coś pysznego, coś co możesz jeść a co Ci smakuje najbardziej na świecie:)))Jak zawsze pozdrawiam ciepło i wysyłam w Twoja stronę wagon energii: tylko takiej dobrej i pozytywnej energii:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kubusiu kilogramy są do odzyskania, zdaje sobie sprawę że niektórym łatwiej się tyje innym trudniej...człowiek to skomplikowana "maszyna". Dużo pozytywnego myślenia. Modlitwą z Tobą ;-)

    OdpowiedzUsuń