środa, 18 listopada 2009

Dzień drugi
Dzisiaj dość dużo myślałem o tym, że w ciągu ostatniego pół roku poza szpitalami spędziłem około 6 tygodni. Wiem, że w szpitalu bywa różnie, raz jest lepiej a raz gorzej. Zastanawiałem się jak sobie z tym wszystkim najlepiej radzić. W Katowicach przebywam już siódmy tydzień a tu końca nawet jeszcze nie widać. Zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że trzeba przestać liczyć dni i tygodnie które już minęły. Jeśli się nad tym nie zastanawiam i staram się tylko dążyć do wyznaczonego celu wszystko staje się odrobinę łatwiejsze. Nie myślę wtedy, że coś mnie bolało czy też miałem inne dolegliwości, po prostu cieszę się tym, że mam za sobą kolejny dzień, a z każdym nowym jestem coraz bliżej upragnionego celu. Wiem, że nie jest łatwo zapomnieć tego co było ale ja cieszę się, że to już mam za sobą. Staram się patrzeć w przyszłość. W końcu z każdym dniem zbliża się również wizyta mojej Asi u mnie w klinice. Bardzo lubię te nasze spotkania, dają mi one psychiczny oddech, a z każdą mijającą godziną jestem coraz bardziej pewien, że wszystko się jakoś ułoży. Wiem, ze As nie jest łatwo teraz samej sobie ze wszystkim radzić, z tą całą codziennością i obowiązkami, tak bardzo chciałbym w tym uczestniczyć. Jednak widzę, że Asia jest silna osobą i ta siła też udziela się mnie. Dużo siły do walki z tymi przeciwnościami dodaje mi też świadomość, że duża grupa bliskich mi osób wciąż pamięta w swoich modlitwach. Wiara naprawdę dodaje sił do przejścia przez to wszystko.

1 komentarz: