wtorek, 17 listopada 2009

Chemia – początek
No i zacząłem. Pierwszy dzień minął dość spokojnie. Rano środek przeciwwymiotny a później buteleczki z chemią (tym razem 7 o pojemności 100 ml) i dwa litry płukanek. Oczywiście od razu zacząłem bilans płynów. Po furosemidzie człowiek biega do łazienki jak „kot z pęcherzem”. Jak będzie dalej zobaczymy. Mam nadzieję że przez najbliższe dwa dni nie będzie żadnych sensacji. Trudne chwile z temperaturami mogą się zacząć dopiero podczas podania surowicy z królika (tak mi się wydaje) ale nie ma co martwić się na zapas. Najbardziej cieszy mnie, że w końcu zacząłem to wszystko. To oczekiwanie było bardzo deprymujące. Lekarz powiedział mi również, że po obliczeniach zostało jeszcze trochę materiału komórek do doszczepów limfocytów jeśli zaszła by taka konieczność w przyszłości. Ja jednak mam nadzieję, że to już nie będzie konieczne. Dzisiaj rozmawiałem z Kasią i dowiedziałem się, że pojutrze wychodzi z kliniki „do hotelu”. Bardzo trzymam kciuki za to żeby również u niej wszystko było w porządku. Zresztą życzę tego każdemu kto przechodzi podobna do nas drogę. Człowiek zawsze słyszy życzenia zdrowia itd... ale dopiero gdy to zdrowie zaczyna szwankować naprawdę rozumie jak to jest ważne. Ja teraz wiem, że nie chcę trafić szóstki w totka ani wygrać żadnej nagrody. Wystarczy mi jak będę zdrowy, a na wszystko co potrzebuje zarobię sobie własną pracą. Najważniejsze jest żeby trzymać się wyznaczonego celu – BĘDĘ ZDROWY - Najważniejsza jest, modlitwa, wsparcie bliskich a wtedy wszystko można pokonać.

1 komentarz:

  1. Będziesz zdrowy bo walczysz !!!! i innym pomagasz! trzymam za ciebie kciuki !!!

    ASIA LICHOTA

    OdpowiedzUsuń