czwartek, 3 grudnia 2009

Pierwszy maleńki krok do przodu
Jak już pisałem około czwartego dnia zacząłem odczuwać bóle kostno mięśniowe. Początkowo były one dość lekkie i łatwe do zwalczenia bo wystarczała mi tylko jedna tabletka paracetamolu. Jednak z każdym dniem te nieprzyjemne objawy pogłębiały się. Musiałem poprosić lekarzy o silniejsze środki przeciwbólowe. Mijały kolejne dni a do tych dolegliwości dołączyła jeszcze temperatura przekraczająca 38 stopni. Przez ten okres byłem bardzo osłabiony nawet nie miałem ochoty żeby zajrzeć do Internetu czy gdziekolwiek dzwonić. Wczoraj jednak temperatura już się nie pojawiła a ból po podaniu ketonalu więcej się nie pojawił :o) Wywołało to moje wielkie zadowolenie i wzbudziło wątłe nadzieje. Dzisiaj mam dziesiątą dobę od przeszczepu i mogę się pochwalić maleńkim krokiem do przodu. Jak dotychczas wartości mojego WBC wynosiły okrąglutkie ZERO a dziś już pojawił się pierwszy promyk nadziei. Na wizycie pan doktor powiedział mi że WBC lekko drgnęło i wynosi 0,1. Wiem, że to jeszcze bardzo mało ale wzrosty najczęściej zaczynają się od małych kroków.
W związku z tym mam wielką prośbę do świętego Mikołaja. Nie potrzebuję żadnych wielkich prezentów poproszę tylko o ładny konkretny wzrost WBC. Wiem że pozostałe wartości mam jeszcze bardzo niskie ale gdy szpik zacznie już pracować to i pozostałe wskaźniki też będą z dnia na dzień leprze. Oj takie wyczekiwanie na efekty uczy pokory i cierpliwości. Nikt nie może niczego przyspieszyć i tylko najważniejsze jest żeby unikać jakichkolwiek zagrożeń, które mogłyby spowodować infekcje. Ja jak na razie trzymam się chyba całkiem nieźle a lekarze dbają już o to żeby zabezpieczyć mnie jak można najlepiej.
Już pojutrze odwiedzi mnie moja żonka sama jej wizyta jest dla mnie jak prezent od Mikołaja. Choć będziemy się widzieć tylko za pośrednictwem kamery to ja już się bardzo cieszę. Asia jeździ do mnie raz na dwa tygodnie i częściej jest chyba mało możliwe bo ona musi spędzić w pociągu ponad dziewięć godzin (w sumie w obie strony) po to żeby widzieć się ze mną około 1,5 godzinki. Jest to dla niej na pewno bardzo wyczerpujące po całym tygodniu pracy i zajmowaniem się wszystkimi sprawami domowymi a i koszty takiej wycieczki nie są małe. Ustaliliśmy więc wizyty raz na dwa tygodnie i tak jest chyba najlepiej. Dziś jest czwartek a ja już nie mogę doczekać się soboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz