piątek, 15 stycznia 2010

I po kolejnych badaniach
W środę byłem w Katowicach na kolejnej wizycie kontrolnej. Choć warunki drogowe nie były za ciekawe Asia dowiozła nas cało i bezpiecznie. Do Katowic wybraliśmy się we wtorek popołudniu, po to aby z samego rana iść już na badania. Jakże duże było nasze zaskoczenie gdy w rejestracji dowiedzieliśmy się, że jesteśmy zapisani dopiero na godzinę 11-tą. Podczas poprzedniej wizyty dostaliśmy kartkę z terminem, ale nie było tam żadnej informacji odnośnie godziny. Udało mi się uprosić aby pobrano mi wcześniej krew na badania bo jak podejrzewałem w czasie brania cyklosporyny muszę być naczczo do pobierania krwi. Była dopiero 8 rano a ja już i tak byłem czwarty w kolejce, więc zapowiadało się dłuższe siedzenie. Kilka minut po pobraniu dostałem do ręki wyniki badania krwi i jak je zobaczyłem to nic jeść mi się nie chciało. Wartości były bardziej rozchwiane niż poprzednim razem. Najbardziej zaniepokoiło mnie to, że WBC miałem na poziomie 12,3 płytki krwi spadły mi do wartości 170 tysięcy a hemoglobina wzrosła do 12,8 i to był jeden plus. Jednak taka wysoka wartość leukocytów bardzo mnie zaniepokoiła. Czekałem na wizytę jak na szpilkach. Lekarz powiedział mi, że na tym etapie, na którym teraz jestem takie różnice mogą się jeszcze zdarzyć. Z uwagi że byłem już po pięćdziesiątej dobie miałem też pobieranie szpiku. Poznałem również wynik pierwszego chimeryzmu, wynosił 99%. Pomyślałem, że szkoda że nie 100% ale ta wartość też jest wartością wystarczającą. Z doktorem, który przyjmował mnie w przychodniu umówiłem się, że zadzwonię jeszcze na drugi dzień i dowiem się jak wstępnie teraz wygląda sytuacja w moim szpiku. Ta doba oczekiwania dłużyła mi się w nieskończoność z uwagi na te nierówne badania obawiałem się najgorszego. Niby wiedziałem, że tak się może dziać ale zdawałem sobie również sprawę z tego, że może nie być tak kolorowo i tego się obawiałem. Powtarzałem sobie musi być dobrze ale jak człowiek już ma tyle za sobą zawsze boi się dopóki nie usłyszy wyników. Po poprzednim przeszczepie początkowy okres też bywał czasem nerwowy. Dopiero upływający czas pozwala nabrać nieco dystansu i spokoju. Jednak niepewność pozostaje z nami długo, dlatego trzeba sobie powtarzać musi być dobrze i starać się głęboko w to wierzyć. Tak długo wyczekiwany telefon nieco mnie uspokoił. Co prawda dowiedziałem się, że mam w szpiku jeszcze około 2-3% blastów ale w moim przypadku gdy miałem słabszą chemię przeszczepową to dopiero szpik ma dokończyć pełnie dzieła. Lekarz zalecił mi abym cyklosporynę brał jeszcze tylko przez trzy dni (raz dziennie 25 mg) a następnie odstawił ją całkowicie i obserwował się czy GVHD nie daje o sobie znać. Następną wizytę w klinice mam zaplanowaną na koniec stycznia i mam nadzieję, że już wtedy wyniki się nieco poprawią. Głęboko w to wierzę i gorąco się o to modlę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz