środa, 20 lipca 2011

Jutro wracam do Katowic

Już jutro ponownie pojadę do kliniki w Katowicach rozpocząć kolejny etap mojego leczenia. Nieco ponad miesiąc temu wychodząc z oddziału przeszczepowego miałem nadzieję na pozytywny efekt leczenia. Jednak stało się inaczej i po zaledwie kilku tygodniach koszmar wrócił. Jak za każdym razem spowodowało to u mnie falę przeróżnych uczuć. Złość, lęk itp. początkowo były dość silne. Teraz jestem zdecydowany na ponowne podjęcie walki. Czuję się jednak nieco rozdarty, ponieważ mimo że zdaję sobie sprawę iż jest to jedyna droga do odzyskania pełni zdrowia, spokoju i powrotu do normalnego życia czuję, to w moim wnętrzu wszystko krzyczy. Nie chcę znów wyjeżdżać z domu, rozstawać się z najbliższymi. Niepewność jutra to też jest coś co odbiera wiele sił. Jestem już tym wszystkim bardzo, bardzo zmęczony. Staram się jednak wierzyć, że w końcowym rozrachunku wszystko będzie szczęśliwe. Tak bardzo chciałbym raz na zawsze pokonać tę chorobę. Może tym razem się uda. Wiem, że mój organizm jest już po tylu przejściach, że na pewno ciężko będzie przewidzieć jakiekolwiek reakcje. Staram się jednak nie martwić na zapas. Modlę się o dodatkowe siły zarówno psychiczne jak i fizyczne. Wiem, że to leczenie tym razem będzie odbywało się etapami i może to potrwać kilka ładnych miesięcy. Nie wiem jak będzie ono wyglądało za jakiś czas bo wszystko będzie zależało od wyników. Jednak wierzę w szczęśliwe zakończenie moich zmagań.

5 komentarzy:

  1. Cześć:-) Trzymam mocno kciuki, wierzę również, że to już będzie ostatnia prosta i na mecie czeka Cię zdrowie i wymarzona "szara rzeczywistość". Pozdrawiam ciepło, Ania Ginał

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem musi się udać, mocno trzymam kciuki i podziwiam Cię. Dziś dostałem porcję kolejnych wieści co do mojego leczenia. Czekam na regeneracje po reindukcji i po ocenie efektu cyklu zdecydują czy dostanę od nich tu nelarabinę, czy od razu wyślą mnie do Katowic na drugi przeszczep z jakimś innym przygotowanie niż przed pierwszym. Marzyłem sobie po cichu, że na tydzień, może dwa ta indukcja pozwoli mi zajrzeć do domu, ale wychodzi na to, że zobaczę go dopiero jak wszystkie etapy będą ukończone czyli kilka dobrych tygodni.. Człowiek się pociesza, że to tylko czas a potem już będzie go dość na wszystkie zwykłe spokojne dni w zdrowiu. Że to jest najważniejsze i trzeba się z tym pogodzić. Ale tęsknota bywa bardzo silna.
    Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z calego serca zycze Ci Kubo aby ten etap zakonczyl sie jak najbardziej wygrana taka prawdziwa ....
    Wiele slow sie cisnie na usta w takich sytuacjach ale nigdy nie mozna zwatpic.
    Trzymamy kciuki bardzo mocno
    WIARY I MNOSTWO SIL
    pozdrwienia dla Ciebie i Asi
    Ania i Lukasz

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuba, życzę Ci, żeby tym razem się udało.
    Wszystkiego dobrego


    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  5. Człowiek jest rozdarty wewnętrznie pomiędzy 'chcę żyć' a 'niech się to w końcu skończy' (brak sił). Mnóstwo wiary i mnóstwo siły Ci potrzeba oraz spokoju wewnętrznego.
    Ehhh, ... w takich sytuacjach trudno coś mądrego napisać.
    Niech Bóg nad Tobą czuwa. Trzymam kciuki i modlę się za Ciebie.
    Justyna

    OdpowiedzUsuń