niedziela, 18 października 2009

Początek

Witam
Nazywam się Kuba Szelc od trzech lat walczę z białaczką i wierzę że da się z nią wygrać. Postanowiłem spróbować pisać bloga bo siedzę teraz w szpitalu i mam dużo czasu. Myślę, że sa gdzieś inne osoby takie jak ja dla których białaczka to nie jest koniec świata. Wierzę że kiedyś, a może już nie tak długo pokonam tę paskudną chorobę i ponownie będę się cieszył normalnym życiem.
Postaram się tu zawrzeć moje wspomnienia z okresu chemii jakie już mam za sobą. Może dzięki temu ktoś uwierzy, że można przejść przez najcięższe nawet chwile tylko zawsze trzeba wierzyć MI MUSI SIĘ UDAĆ DAM RADĘ A Z KAŻDYM DNIEM JESTEM BLIŻEJ WYGRANEJ. Może ktoś kto to kiedyś przeczyta uwierzy, żę choć na początku wydaję się, że świat się zawalił to jednak są ludzie, którzy z tego wszystkiego wychodzą. Ja też wierzę, że podobnie będzie w moim przypadku bo mam zbyt wiele powodów żeby żyć. Poddając się nie my będziemy najbardziej przegrani, tylko Ci których pozostawimy. Trzeba z tym walczyć dla siebie i dla tych, których kochamy.

5 komentarzy:

  1. Witaj Kuba
    Uczyliśmy się razem w Busku Zdroju i nawet mieszkaliśmy w jednym pokoju.Zobaczyłem Cie dzisiaj w Wiadomościach i nie wiem co mam powiedzieć??Znając Cię wierze że wygrasz bo innego wyjścia NIE MASZ - ZAWSZE BYŁEŚ WYTRWAŁY I DOPINAŁEŚ SWEGO.Szukałem Cie na facebooku może masz konto ale nie znalazłem, może masz gg??Moje to 8170309
    Pozdrawiam Paweł Młodawski

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Jakub, widziałam dziś o Tobie reportaż w Wiadomościach. A za Twoimi plecami - na łóżku - obraz błogosławionego Jana Pawła II i św. Ojca Pio.. Nie dało się bym nie zauważyła.. :) To bliscy mi święci. O. Pio najbliższy ze wszystkich... Gorąco, z serca, życzę Tobie i Twojej żonie niesłabnącej wiary, wytrwałej nadziei.. I by Wasza miłość zwyciężyła wszystko... A Bóg był dla Was nieodłącznym towarzyszem codzienności... Pozdrawiam serdecznie :), Basia z Poznania

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Kuba
    widziałem Cię dzisiaj na TV.
    masz dobrych patronów na swoim łóżku: bł. Jan Paweł II oraz Św. Ojciec Pio :)
    Też byłem chory na raka, 2 razy.
    Na wiosnę minęło 5 lat jak zakończyłem leczenie (chemię i naświetlania).
    Staraliśmy się z od 2 lat o dziecko i lekarze nie dawali nam już żadnych szans o od razu hasło invitro. Zdecydowaliśmy się na adopcję i mieliśmy nadzieję że już na wiosnę będziemy mieć dziecko.
    Ale my nie ustawaliśmy w modlitwie, odwiedziliśmy grób naszego papieża oraz ojca Pio. I na wiosnę stał się cud, spodziewamy się dziecka - moja żona jest w ciąży. Niemożliwe stało się możliwe
    Po latach chudych przychodzą lata tłuste :)
    Trzymaj się, Ojciec Pio i Jan Paweł II to naprawdę sprawdzeni orędownicy.
    Często z Sylwią modlimy się za chorych na raka, teraz też będziemy wspierać Cie modlitwą.
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć na własnej skórze nie doświadczyłam raka, to najbliższa osoba w moim życiu od stycznia walczy z tą chorobą. Dzisiaj mój Tata jak zobaczył Ciebie uśmiechnął się i powiedział, że nie podda się. Dziekuje:) życzę duużo zdrówka

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kuba staruszku!

    Tomek z tej strony(Sukkubus zine pamiętasz?).Beret świnia nic mi nie powiedział,że walczysz z chorobą.Ja ostatnio miałem coś podobnego,trzy operacje i udało się po 5 latach.Głowa do góry,zawsze byłeś uparty,mozolnie docierałeś do wytyczonych celów i teraz też będzie ok.A po wszystkim może powspominamy co nie co w Gass Barze?Pozdrawiam i wytrwałości,wierzę w Ciebie!

    OdpowiedzUsuń