środa, 25 listopada 2009

The final countdown
Tak śpiewał kiedyś słynny zespół Europe. Ja teraz też już sobie mogę zacząć tak powtarzać. Wiem, że to bywa różnie i nie zawsze jest tak jak by się chciało. (Przypomnę, że o ostatnim przeszczepie mój pobyt w klinice przedłużył się o dwa tygodnie.) Mam jednak nadzieję, że tym razem wszystko odbędzie się bez sensacji i uda mi się wyjść tym magicznym 28 dniu od przeszczepu. Jak na razie czas płynie dość wolno. Dzisiaj większą część dnia przespałem ale co więcej człowiek ma do robić w tym zamknięciu. Wiem, że są książki, komputer, Internet, TV itd. ale jak każdy najbardziej doskwiera mi brak codziennego kontaktu z bliskimi i innymi osobami. Pocieszam się jednak tym, że cztery tygodnie miną szybciej niż się człowiek na początku się tego spodziewa. Po chemii bywa różnie czasem jest się osłabionym i często odczuwa mniejsze lub większe dolegliwości. Jednak przepływ czasu jest chyba jak najbardziej pocieszający. Teraz przede mną kilka dni oczekiwania. Każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Rano śniadanie, wizyta lekarska, obiad itd. Ja już planuję co sobie zaserwuję na obiad ja tylko już będę mógł stąd wyjść. Dzisiaj wymyśliłem całkiem zwykły gotowany makaron nitki polany solonym masłem. Niby nie wielka rzecz a może dać tyle radości. Oczywiście z przyjemnością zjadłbym również bardziej wyszukane potrawy ale z tym to trzeba będzie zaczekać trochę dłużej. Choć przyznam się, że na wigilię marzy mi się miseczka barszczu z uszkami, które rewelacyjnie robi moja żonka. Jeśli uda mi się do tego czasu wyjść „do hotelu” to zaserwuję sobie choć minimalna porcję tak tylko dla smaku aby poczuć atmosferę świąt.
Dzisiaj jak już wcześniej wspomniałem przespałem większą część dnia. Wstaję tylko jak na rozkaz do toalety bo furosemid jest nieugięty i ściga nas co chwilę. Wiem jednak jak ważna jest równowaga płynów i wagi. Staram się jeść ile tylko dam radę bo dzięki temu przybywa sił do regeneracji. Taka moja mała codzienna zachcianka to miska ciepłego budyniu na wieczór. Trochę jest to dziwnie tutaj poukładane. Kolacja po 16 tej a później już dosiadania nic. Ja kolację nieco przeciągam a na wieczór jeszcze budyń i można wykreślić kolejny dzień z kalendarza. Zobaczę jak będą wyglądały następne ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle.

1 komentarz:

  1. Mam takie przeczucie, że na święta będziesz w domu. Głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń