czwartek, 12 listopada 2009

Mam nadzieję, że to już ostatnia prosta
No i przyjęto mnie na 2 odcinek przeszczepowy (w piątek 2 października). Przed wejściem na oddział poznałem Asię. Od razu znaleźliśmy wspólny język i wiedziałem, że przyjemnie będzie mieć „za ścianą” bratnią duszę. Niestety nie było tak łatwo najpierw był problem z podaniem płytek przed założeniem wkłucia centralnego o po ostatnim przeszczepie miałem częściowo zmieniona grupę krwi. Miałem grupę krwi dawcy czyli B (wcześniej moja grupa to A Rh+) ale nie miałem przeciwciał do grupy A. No i wszystko zaczęło się przeciągać. Wkłucie założono mi we wtorek a już dzień później dowiedziałem się że po ostatniej chemii poziom blastów we krwi zamiast spaść lub choć utrzymać się na stałym poziomie wzrósł aż do 50% a robienie w tej sytuacji przeszczepu jest praktycznie bezpodstawne. Zostałem przeniesiony na odcinek hematologiczny. Po kilku dniach dostałem pierwszą dawkę mylotargu. Ogólnie czułem się bardzo dobrze tylko w dzień podania leku gorączka podskoczyła mi do poziomu 39,5 stopnia ale na drugi dzień po gorączce nie było już śladu. Wielkim pocieszeniem la mnie był też fakt, że lekarze zgodzili się na odwiedziny mojej Asi. O moje dobre samopoczucie i drobne zachcianki kulinarne bardzo rzetelnie dbała też Gosia. „dobry duch” mojego leczenia. Jak wspominałem już wcześniej poznałem ją dzięki Łukaszowi. Po kilku dniach miałem rozpocząć chemioterapię i mój „drogi” pech znów dał o sobie znać. Bez żadnego specjalnego powodu temperatura wzrosła mi na 39,7 i kolejnego dnia wciąż się utrzymywała. Spowodowało to kolejne opóźnienie. Dni mijały dzień za dniem a ja przez te wszystkie opóźnienia czasami miałem uczucie, że zamiast iść do przodu wciąż się cofam. Chemię dostałem dopiero w następnym tygodniu. Co jakiś czas zmieniali mi się współlokatorzy ale ogólnie trafiałem na dość wesołe osoby. Dodatkowo czas umilały mi rozmowy z Asią, która dzielnie leżała nadal na odcinku przeszczepowym. W między czasie na ten odcinek przyjęto kolejną osobę, którą już wcześniej poznałem. Z Kasią spotkałem się w czasie oczekiwania na komisję przeszczepową. We troje (choć tylko telefonicznie) było o wiele raźniej. Jakie było moje zaskoczenie (tym razem jak najbardziej pozytywne) było gdy dowiedziałem się, że poziom blastów po dotychczasowym leczeniu spadł do wartości 8 do 9%. Lekarze zdecydowali o podaniu mi kolejnej dawki mylotargu ale znów musiałem czekać na wyniki. Dni mijały jeden za drugim, przyszedł 11 listopada a ja wciąż nawet nie wiedziałem kiedy w przybliżeniu mam szanse na przeszczep. Jednak dzisiaj czyli 12 listopada zostałem przeniesiony na pierwszy odcinek przeszczepowy. Ucieszyła mnie myśl, że bęę leżal na tym samym oddziale co dwa lata temu. Jakie było moje zaskoczenie gdy zostałem wprowadzony na tę samą salę. Przez glowę przebiegła mi dziwna myśl „powrót na stare śmieci cos jak powrót do domu”. Obecnie czekam na decyzję lekarzy do do tego ostatniego etapu leczenia, więc teraz będę dopisywał kolejne części tego bloga w miarę rozwoju sytuacji. Trzymam się jednego. Nie martwić się na zapas i ważne żeby wszystko szło do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz