wtorek, 3 maja 2011

No to się zaczęło

Dzisiaj mam pierwszy dzień chemii. NIe obyło się jednak bez małych zgrzytów. Dziaj zrana okazało się że jedna z końcówek wkołucia nie działa tak jak powinna. Można przez nią podac leki i kroplówki ale nie jest możliwe pobranie krwi. Jest to żółta najszersza końcówka. Najwidoczniej przylega gdzieś do ścianki naczynia co wczasie podciągania powoduje jej blokadę. Podczas zmiany opatrunku pielegniarki mają spróbować trochę przekręcić cewnik co powinno pomóc. Jak narazie czuję się dość dobrze ale to dopiero sam początek. Staram się jeść jak najwięcej i trochę ruszać aby organizm nie opadł z sił, nawet raz dziennie kręcę trochę na rowerku. Jak już mi wyniki spadną pewnie nie będę mógł z niego korzystać no ale póki co jest to też jakies zajęcie. Mam nadzieje że kolejne dni miną mi w miarę możliwości dosść szybko i bez większych zgrzytów no ale jak to bywa po chemii nic nie można przewidzieć na przód. Najważniejsze aby uzyskać tak wymarzony przeze mnie i wszystkich chorych efekt czyli powrót do upragnionej szarej codzienności.

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki bardzo mocno. :)
    "Szara rzeczywistość" - okazuje się, że bardzo upragniona,. Kiedy człowiek zachoruje na poważnie, to ta tzw. 'szara rzeczywistość' jest po prostu piękna, bardzo doceniana i może być jak najbardziej 'kolorowa', radosna. :)
    Justyna

    OdpowiedzUsuń